SFERY ZNACZEŃ - wystawa Poza Postmodernizm w Spiż 7.

 

Dawid Bielecki

Tekst, który ukazał się w SPAM w czerwcu 2007.

 

W dniu 1 czerwca 2007 w galerii Spiż w Gdańsku miała miejsce kolejna odsłona projektu

Poza Postmodernizm.

 

Projekt Poza postmodernizm, to pewna wizja światopoglądowa, poszukiwanie nowych szerszych

interpretacji. Według autora projektu Marka Rogulskiego, formułowanie nowego światopoglądu może mieć miejsce dopiero po gruntownej analizie obecnych w postmodernizmie uwarunkowań i stanu świadomości współczesnego człowieka. Przypomina, iż na sposobie naszego współczesnego myślenia, działania i interpretowania ciąży dziedzictwo modernizmu, zarówno w pozytywnym jak i w negatywnym sensie. Interesuje go między innymi wpływ tych uwarunkowań na to, jakie jest w naszej kulturze rozumienie, rola, sens i funkcja sztuki.

Projekt rozwijany jest w warstwie teoretycznej, poprzez działalność wystawienniczą, koncertową, panele dyskusyjne oraz praktykę badawczą i medytacyjną w Ośrodku Badań Przestrzeni Wewnętrznej.

Tym razem mieliśmy okazję obejrzeć wystawę, pt. "Sfera", do której Rogulski zaprosił kilku artystów z Polski i nie tylko.

Część realizacji prezentowanych na wystawie wyrastała z doświadczeń muzycznej improwizacji i zperformance, w innych istotną rolę odgrywał dźwięk. Dlatego też ta wystawa została równocześniewłączona w organizowany przez fundację TNS z gdańska Europejski festiwal Muzyki Improwizowanej i Sztuki Współczesnej.

Charakter ekspozycji został określony przestrzenią Spiża 7. Wchodząc na dziedziniec wewnętrzny galerii natykaliśmy się na zawieszoną na naprężonych linach pracę Rogulskiego pt: 'Rzeźba jako performer'. Była ona trawestacją wykonanego w ubiegłym roku działania performance tego artysty. Rzeźba Indianina - kanibala - zarazem pływaka wznosiła się na drewnianej, konstrukcji wykorzystanej w performance w galerii Manhattan. Ujęcia z performance można było obejrzeć na zamontowanej w pobliżu fotografii. Naprzeciwko na ziemi w opozycji do lewitującego kanibala wmontowany w posadzkę leżał miedziany mózg.

Inna praca Rogulskiego, pt.: 'Przesunięcie - Łączenie' także odnosiła się do zrealizowanego trzy miesiące wcześniej w Muzeum Sztuki w Łodzi, performance,.pt 'Wachlowanie świadomości'. Tym razem jednak mieliśmy do czynienia z interaktywną instalacją, której napięcie wynikało głównie z usytuowania w odrębnych pomieszczeniach dwóch maszyn - rzeźb mających być wizualizacją ciała energetycznego. Łączył je jedynie splot lin i kabla wkręconych w obie maszyny. Jedna ze stalowych wykutych form była ciekawym rozwinięciem kubistycznej koncepcji rzeźby - jak w portretach Picassa, przedstawiających równocześnieprofil, tył i przód osoby - choć zupełnie innymi środkami. Przy przejściu obok pierwszej z maszyn(modelu ciała energetycznego) wmontowane w nią sensory powodowały odtworzenie dźwięku wkręcanej taśmy magnetofonowej przy drugim obiekcie, który z kolei oświetlany był projekcją slajdów.

To charakterystyczna dla Rogulskiego praca, traktująca o doświadczeniach poszerzonej percepcji, postrzegania 'równoczesnego' w kilku przestrzeniach i z przesunięciem czasowym.

W długim korytarzu znajdowała się praca Carmen Feliu - duża fotografia z sylwetką dziewczyny - autorki? - która ze "złym spojrzeniem", siedząc wśród podartych magazynów kobiecych leżących na podłodze rozpakowuje zafoliowaną wędlinę. W pobliżu fotografii na stojaku znajdowała się taka sama paczuszka oklejona 'przemysłowo - sklepową' metką z wizerunkiem kota i dzięki wmontowanemu wewnątrz głośnikowi wydająca z siebie miauczące dźwięki. Sens pracy wybrzmiewał dopiero po przeczytaniu napisu na naklejce, będącego kontrapunktem do wizualnej strony tej realizacji: "Jednak nie tylko ona pomaga', w oryginale: 'Sin embargo, no solo ella ayuda' To praca o wieloznaczności naszych zachowań i pozornej łatwości ich definiowania. To, co na pierwszy rzut oka może wydawać się destrukcją może pełnić funkcje terapeutyczne lub być elementem psychologicznej introspekcji, której celem jest zbudowanie szerszego obrazu.

Przemijanie i "wykruszanie się" społecznych kodów wyrażała praca wideo Wiktora Skoka.Kilkunastominutowe wideo pt.: M.V.D.E.D powstało z nakładanych na siebie, przenikających się dzięki montażowi zdjęć napisów, jakie można znaleźć na postumentach pomnikowych. Monitor z odtwarzanym filmem umieszczony został w stelażu transportowym z łodzią na dziedzińcu, wśród kilku olbrzymich kości wieloryba, wietrzejących podobnie jak napisy pomnikowe z filmu Skoka - ślady ulotnej i gasnącej ludzkiej pamięci.

Atmosferą destrukcji emanowała instalacja fotograficzna, pt.; "Zakaz fotografowania" Rogulusa ulokowana w sali o zawalonym dachu. Wśród gnijących szczątków światło zawieszonej latarki wydobywało fotografię wystającej z bagnistej toni, oblepionej błotem ludzkiej nogi. W korytarzu obok znajdowała się seria fotografii przedstawiających Rogulskiego zakleszczonego w jednej z wykorzystanych do swoich performance maszyn - zawieszonego w czarnej przestrzeni. Fotografie te należą do cyklu "Więcej", który traktuje o doświadczeniach poszerzonego postrzegania. Opowiadając o swych realizacjach przypomina, że "istotne jest nie tylko właściwe zrozumienie i interpretacja tego, co postrzegamy, ale przede wszystkim dotarcie do siły, która sprawia, że w ogóle postrzegamy."

Taka zaangażowana wewnętrznie postawa polegająca na badaniu odmiennych stanów świadomości jest bardzo wyrazista w realizacjach Andrzeja Dudka Durera. Projekcja trzech filmów tego znanego artysty odbyła się w osobnej, dużej i wyciemnionej sali wymagającej skupienia i ciszy. Charakterystyczne motywy jego filmów: twarz, sylwetkę i będące dziełem sztuki buty artysty, oglądamy czy to na schodach przejścia podziemnego w polskim miasteczku czy to w panoramie Nowego Yorku. Wplecione i wszczepione montażem w "bezczasową" narrację potoku obrazów, filmy hipnotyzują swoim rytmem, wzmocnionym charakterystyczną, komponowaną przez Durera muzyką. Wszystkie trzy filmy wprowadzają widza w stan 'zawieszenia', otwierając na przestrzeń migoczących pikseli, które zamieniają się po chwili w pejzaże miejskie albo ponownie w twarz Durera. Znamienne są tytuły tych filmów: 'Invisible Time', 'Border', 'Meta Trip'.

Niestety, z uwagi na awarię sprzętu na wernisażu, tylko bardzo cierpliwi doczekali projekcji filmu będącego dokumentacją tańca butoh Anny Brałkowskiej i Carolin Lundblad, ze Szwecji. Była to szalona, pełna ekspresji improwizacja do muzyki zespołu RxSundGos, tworzonej w miejscu występu bezpośrednio w trakcie działania butoh.

W występie najważniejsza była postawa wykonawczyń, chociaż istotną rolę odgrywały takżezgromadzone w sali przedmioty, tzw.: zdegradowane, jak i kostiumy. Tancerki są na codzień częścią międzynarodowego kolektywu butoh, który działa w Szwecji i w Japonii pod nazwą SK-EN Butoh Company.

W rozmowie Rogulski podkreśla, że dla sensu ekspozycji istotny jest fakt, iż wystawa-pokaz odbyła się w Ośrodku Badań Przestrzeni Wewnętrznej. Według niego to w istotny sposób określa kontekst, w jakim prace powinny być odczytywane. Wewnętrzną transformację świadomości, wykraczanie poza obszar przyjętych zachowań społecznych Rogulski przeciwstawia obecnie dominującej tendencji, głoszącej, że sztuka ma być wprost zaangażowana w walkę polityczną albo być przedmiotem obrotu rynkowego. Jak zauważa, program artystów takich jak Artur Żmijewski wpisany jest w koncepcje walki o władzę i o wpływy społeczne, i jako taki zamknięty jest na znaczenia i treści istniejące poza tym systemem wartości. Bo to już modernizm

postawił nacisk na użyteczność społeczną - i dlatego - szczególnie w postmoderniżmie - nadal ważne jest przede wszystkim to, co istnieje i co potwierdza się w przestrzeni publicznej i w społecznym dyskursie.

"Taka postawa ma bezsprzeczne zalety." - mówi Rogulski - "Zdolność do prowadzenia debaty jest przecież cechą jednostek dojrzałych, jednak nie można nie zauważać, że tak silny związek sztuki z popkulturą i polityką definitywnie determinuje zakres naszych poszukiwań i rozumienie funkcji i sensu sztuki. W konsekwencji artyści stają się ślepi na to, co istnieje poza wymiarem społecznej recepcji. Grając według reguł obowiązujących w realiach społecznych, w gruncie rzeczy potwierdzają jedynie społeczny wzorzec. Walcząc o świadomość społeczną stają się ostatecznie cynicznymi producentami sytuacji na użytek społeczny, zgodnie z odpowiadającym im profilem politycznym lub marketingowym. Działalność taka nie posiada w sobie jednak potencjału dla wewnętrznej transformacji świadomości, bo do tego niezbędne jest uwolnienie naszej percepcji z okowów porządku społecznego".

Po chwili Rogulski dodaje: "Dlatego trzeba wypracowywać nowe sposoby zachowań, nowe reguły postępowania, dla których społeczne oczekiwania nie byłyby ostateczną cezurą. Dlatego też projekt Poza Postmodernizm powstaje w oparciu m.in. o działalność Ośrodka Badań Przestrzeni Wewnętrznej. Odmienne założenia i odmienna praktyka mogą prowadzić do nowych rezultatów. Wypracowując nowy, szerszy światopogląd możemy stworzyć nowy system wartości, nową, miejmy nadzieję, że szerszą, bardziej pojemną i dostosowaną do nowych potrzeb 'ramę interpretacyjną'."

Na zakończenie dodajmy tylko, że wystawa "Sfera" była zwieńczeniem pierwszego etapu realizacji tegorocznego festiwalu. W ramach tego projektu kierowana przez Rogulskiego fundacja TNS zainicjowała w Gdańsku na początku roku m.in. współpracę gdańskich uczelni artystycznych. Jej elementem były warsztaty improwizacji z udziałem improwizatorów Anne Lis Pol i Antona Pett z Tallina w Estonii, które zostały zorganizowane i odbyły się pod kuratelą kompozytora Kzysztofa Olczaka, w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Innym przedsięwzięciem były warsztaty, pt. Audiosfery, realizowane w pracowni Intermedialnej, wymyślone i prowadzone przez Witosława Czerwonkę i Wojciecha Zamiarę z gdańskiej ASP.

Na ulotce towarzyszącej wystawie "Sfera" w Spiż 7 oraz na stronie internetowej TNS

(www.free.art.pl/fundacja.tns) możemy przeczytać także o współczesnej koncepcji improwizacji, będącej punktem wyjścia dla organizacji festiwalu, jak i oczywiście o Projekcie Poza Postmodernizm, którego pierwsze odsłony miały miejsce w Spiżu 7 dokładnie siedem lat temu.

Dawid Bielecki