" O C 14^^^ z Markiem Rogulskim rozmawia Danuta Godycka."

 

Wywiad, ukazał się w 1992r. w piśmie " Obieg " 4/4,1992r. wydawanym przez Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie.

 

Danuta Godycka : Przeglądam wydany przez Ciebie właśnie "Punkt, od którego nie ma odwrotu", zeszyt artystyczny, w którym mówisz m.in. o zagadnieniu energii i sposobach jej transponowania. Czy powstanie C 14""" jest dla Ciebie faktem o jakimś szczególnym znaczeniu?

Marek Rogulski : Sądzę, że C 14 jest miejscem ujawniania się pewnego koncentratu energetycznego, jego stałą jest nasza ciągła aktywność. Spotkaliśmy się tu w trójkę: Andrzej Awsiej, Joanna Kabala i ja, właśnie tutaj.

DG : Ważne jest więc to konkretne miejsce, w którym znajduje się C 14?

MR : Tak, Pracujemy w starym, zabytkowym budynku. Kiedyś był to dawny Dom Zebrań Ludowych. Kiedy się tu pojawiliśmy, byliśmy zafascynowani przede wszystkim powierzchnią (prawie 300m2), możliwościami pracy i działania, jakie uzyskaliśmy. Wkrótce zaczęliśmy uświadamiać sobie, jak bardzo miejsce to nasycone jest różnymi, również historycznymi znaczeniami.

DG : Jesteście tu od stycznia tego roku, jednak pierwsza wystawa odbyła się nieco później.

MR : Otrzymaliśmy naszą galerię - pracownię, w końcu marca, od tego czasu zorganizowaliśmy tu parę imprez. Były to między innymi nasze wystawy indywidualne, podczas przyjazdu gości z Berlina odbyły się działania pt: "Trzy Dni": przez dwa dni trwały pokazy video, jeden dzień wypełnili performezrzy. Ostatnio za sprawą grupy " TOT ART " miał tu miejsce " Festiwal Filmu Profuzyjnego ". Przede wszystkim można jednak mówić o stopie pewnych energii, które indywidualnie wnosimy w naszą przestrzeń. Każdy z nas ma pewien krąg, jakąś sferę, po której cala istota psychiczna, mentalna, duchowa porusza się, z której czerpie. Wszystko to określa formę naszej aktywności, wydzielanej przez nas energii.

DG : Niezwykłe jest chyba to, że działając niezależnie osiągacie jednak jakąś pełnię?

MR : Dla mnie fakt działania w określonym czasie i przestrzeni jest w ogóle rzeczą fenomenalną i niezwykłą. Przejmuje mnie zarówno fakt istnienia tu i teraz, jak i to, że różne tropy prowadzą nas w różne miejsca. Moje źródła sięgają głęboko w pojmowanie lasu, w kontakt z ziemią i odczucie mocy życia. Wiąże się to z różnymi archetypicznymi znaczeniami, z tym, co ma w sobie ziemia, co ma w sobie las. Dla Andrzeja, jak sądzę, podstawą pobudzenia i skupienia jest przejęcie się różnymi warstwami, czasem ułamkami nawet rzeczywistości napotkanej w mieście, w jego ruinach, fascynacja różnymi odkryciami, niemal archeologią (również w sensie dosłownym), także "archeologia" własnego umysłu.

Joannę zajmuje penetracja rzeczywistości poprzez obserwacje (czasem nieuświadamianą) świata otaczającego, z akcentem przesuniętym na świat istot żywych, tak myślę. Pochłania nas myślenie o energii. Odczuwanie jej. W efekcie wyrzucamy z siebie konkretne obiekty, konkretne prace. To wszystko jest częścią pewnej atmosfery, pewnej wibracji, która będzie tu z czasem coraz bajnej bujna i przenikliwa.

Myślę, że jesteśmy w stanie pracować tak "ocierając się" o siebie, że ta koegzystencja jest możliwa, ponieważ każdy korzysta ze swojej wewnętrznej enklawy, z własnej intelektosfery, z różnych stanów świadomości jemu tylko właściwych. Jesteśmy szczerze zaangażowani w penetrację obszarów własnego wnętrza i zajęci wydzielaniem tego, co w nas powstaje, co musi znaleźć ujście. Poza tym współpracujemy z miejscem, które od paru lat funkcjonuje w podobny sposób ( pojawia się tam też zasada swego rodzaju penetracji warstw ) z "Wyspą " - galerią prowadzoną przez Grzegorza Klamana i Roberta Rumasa.

DG : Czy istnieją między waszymi galeriami jakieś istotne różnice ?

MR : Myślę, że istnieją między nami silne związki, jednak my akcentujemy chyba inną sferę pojmowania świata. Mam wrażenie, że dla tego co dzieje się w C 14""" duże znaczenie ma pozycja badacza rzeczywistości. Dla mnie bardzo ważne jest głębokie oddychanie światem, odczuwanie różnych częstotliwości, wibracji, i służenie tym wibracjom, ujawnianie dziwnych "krwioobiegów" energetycznych, z którymi jakoś spotykamy się w rzeczywistości i poprzez indywidualność własną kanalizowanie ich w określonym rytuale... bo właśnie nasza obecność tutaj jest swego rodzaju rytuałem. Istnieje w nas głęboki, często nieuświadomiony potencjał różnych możliwości, które nie zostają zrealizowane, gdyż w pewnym momencie zostaje odnaleziona ta wersja, która zostaje urealniona, staje się faktem, formacją energii skumulowaną w jakimś obiekcie czy obrazie. Poprzez takie właśnie "drobiazgi", "odpryski", które z siebie emitujemy jawi się substancja przeróżnych doznań rzeczywistości, energii wewnętrznej, różnych potencjałów.

D.G : Czy to, co robicie, nie jest chwilami działalnością "kryptoartrystyczną" ?

M.R : W C 14 """ spotykamy się nieraz z ludźmi nie zawsze zajmującymi się sztuką w taki sam sposób jak my. Niekiedy może to być poruszanie się w obszarach metafizyki społecznej. Czasami szczególnie interesuje nas kwestia formalna sztuki, czasami tylko przekaz, wymiana energii. Poza tym, przyznaję moja wizja sztuki jest wizją sakramentalną. Pewnego rodzaju hermetyczność, w jakiej funkcjonujemy, nie stanowi celu sama w sobie, wynika raczej z faktu, że pewne działania wymagają warunków ochronnych zanim będą gotowe do "wydania" publiczności.

 

Rozmowę przeprowadzono we wrześniu 1991.